Polish Shop…Po raz pierwszy…

Nie jestem zwolenniczką zakupów w internecie, gdyż lubię sobie pomacać…każdą rzecz, przymierzyć i powąchać. Takie moje konsumenckie prawo. Podobnie ma się do kosmetyków i produktów spożywczych. Niestety, biorąc pod uwagę tęsknotę za polskimi rzeczami, trudno o rozsądek. Reasumując wszystkie za i przeciw sklepów internetowych i wyjazdów za granicę, choćby do Niemiec lub Austrii, do słowiańskich przybytków, sklep internetowy wypada dużo korzystniej. Choćby dlatego, że nie musisz stać na granicy, kontrolować ile mięcha, wędlin czy głupiej karmy dla zwierząt przewozisz i bać się, że ci auto przetrzepią w poszukiwaniu „przysmaków“ alkoholowo-tytoniowych.

Składając zamówienie w Polish Shop, może być ono dostarczone pocztą ekonomiczną za 10 Chf lub priorytetową- 12 CHF. Paczka o wadze od 0 do 9 kg. Możemy je odebrać sami w Gland (pomiędzy Genewą a Lozanną) i w Echandens (koło Lozanny). Niezależnie od wielkości i wagi jest to darmowe, płacimy tylko za benzynę by tam dojechać, lub decydujemy się na dostawę do domu. Jeżeli zamówienie jest do 100 Chf- zapłacimy tylko dyszkę, jeśli powyżej jest ono gratis.

Na forach sklep reklamuje dostawę do domu, więc i ja zdecydowałam się na nią. Jak szaleć to szaleć. Przerażała mnie jednak ta wizja. Potrzebowałam niewiele, ale z racji tego, że coraz bliżej święta, a ja do Polski się nie wybieram, postanowiłam zaryzykować i zamówić już parę rzeczy na wigilię. Pojemną zamrażarkę mam i w razie W można co nie co zamrozić…

Na stronę sklepu wchodziłam już nie raz, więc nie było problemu ze znalezieniem czegokolwiek. Postanowiłam jednak, że przetrzepię stronę wzdłuż i wszerz i powiem Wam, że zajęło mi to trochę. Czułam się jak dzieciak w Disneylandzie: Wow, i jeszcze to, i jeszcze tamtooooo (oczy jak 5 złotych)…koniec końców na mojej liście znalazło się 91 produktów za ponad 360 CHF. To był mooooooment…

 

Wielu z Was nie zgodzi się, że to najlepsze i najtańsze rozwiązanie. Weźcie jednak pod uwagę fakt, że możecie zamówić wiele produktów, których ograniczenia na wwóz do Szwajcarii są niebotyczne. Zamawiając w sklepie, to dostawca bierze na siebie obowiązki celne, a ty nie musisz się martwić, czy nie jesteś ponad kreską. Piwo, wódki, nalewki i miody pitne, sery, wędliny i przetwory mięsne w słoikach… polskie soczki dla dziecka, słodycze, kosmetyki i lekarstwa…. zupy, przyprawy i pasty…to wszystko znalazło się w mojej 57-kilowej dostawie.

p1

p3

Płatność do 3 dni kartami, systemem e-Payment lub przelewem zwykłym. Tak szybko, jak pieniążki wpłyną na konto sklepu- otrzymamy powiadomienie meilem. Emailem i smsem otrzymamy powiadomienie, kiedy dostawca zapuka do naszych drzwi, dostawy są bowiem rozdzielone na różne regiony.

pls

Sklep ogłasza na swojej stronie, kiedy będzie następna „domówka“ i do kiedy można składać zamówienia.

Następne terminy to:

– weekend 24-26 listopada (składanie zamówień do poniedziałku 20 listopada do godziny 20:00)
– weekend 8-10 grudnia (składanie zamówień do poniedziałku 4 grudnia do godziny 20:00)
– weekend 15-17 grudnia (składanie zamówień do poniedziałku 11 grudnia do godziny 20:00).

Zapytasz dlaczego do poniedziałku zamówienie, a dostawa dopiero w piątek, czy niedzielę. Kochany, te produkty najpierw trzeba przywieźć z Polski! Oto jak wygląda tydzień firmy przed dostawą do twojego domu:

„- poniedziałek: układamy listę zakupów, planujemy trasę dostaw do domu, wysyłamy Państwu wiadomość z planowaną trasą przejazdu,
– wtorek: pierwszy dzień zakupów – napoje, alkohole, słoiki, konserwy, słodycze, … (zazwyczaj około 200 różnych pozycji),
– środa: drugi dzień zakupów – produkty krótkoterminowe (około 150 pozycji). Pod koniec dnia zajmujemy się deklaracjami celnymi.
– czwartek: przejazd do Szwajcarii
– piątek: rano formalności celne, po południu kompletowanie zamówień sobotnich
– sobota/niedziela: rozwozimy zamówienia i dodajemy produkty z nowej dostawy do naszego systemu“.

Tak przedstawia zarząd swoją pracę i nie kłóćmy się…wcale tak łatwo nie jest…tym bardziej przed świętami.

Na stronie znajdziecie również produkty  „Tylko z dostawą do domu“. Są to produkty z krótkim terminem przydatności (sery, wędliny), które wymagają chłodzenia. Nie są one magazynowane na terenie Szwajcarii, a zakupowane w polskich hurtowniach, na krótko przed przybyciem do kraju. 

Nie rób wielkich oczu na ceny w sklepie. Są one dostosowane do warunków szwajcarskich i zawierają w sobie cło i transport. Nie kwicz, że za Krupnik (wódka) w Polsce zapłacisz tylko 20 zł, a tu aż 13 CHF! Jakaś ruska biedota kosztuje w Dennerze 10 CHF i dupy wcale nie urywa. Ponadto, Polakowi mieszkającemu w Helwecji i tu zarabiającemu godne pieniądze, nie uchodzi takie zachowanie.

Jeżeli chcesz zamówić coś specjalnego, skontaktuj się ze sklepem. Wychodzą na przeciw swoim klientom i są bardzo pomocni. Dostawy na innych obszarach Szwajcarii, są uregulowane na stronie sklepu.

www.polish-shop.ch

Pozdrawiam 🙂

 

Diese Website verwendet Akismet, um Spam zu reduzieren. Erfahre mehr darüber, wie deine Kommentardaten verarbeitet werden.