Nie robię postanowień noworocznych więc nie wiem, jaki cel chciałam osiągnąć w 2016, nie chciałam robić też typowego podsumowania, bo każdy blogger to robi prędzej czy później, ale moja własna ciekawość wzięła górę nad rozumem.
Początek roku jak zwykle zaczął się od Karnawału w Arbon, który miałam za zadanie sfotografować wydłuż i wszerz.
Po nim nastąpił czas wyciszenia i nauki. Zdobyłam certyfikat, umożliwiający mi pracę polskiego tłumacza w Szwajcarii,
niestety dalej jednak nic się w tym kierunku nie posunęło, gdyż oto nastała wiosna i czas przygotowań do kolejnego sezonu muzycznego pod nazwą PickNickJazz am See, który to od kilku lat w swojej mieścinie organizuję. Wyrobiłam już sobie markę i nazwisko, zdobyłam dotacje z gminy na przyszły rok, a sama impreza jest nieodłącznym punktem w życiu kulturowym Arbon.
W lecie nadarzyła się okazja rozwinięcia skrzydeł zawodowych, nie tylko tych fotograficznych, ale także organizacyjnych. Miałam bowiem okazję zająć się cateringiem na helweckich festiwalach.
Pozwiedzałam ich trochę, większość opisałam na blogu: Greenfield, Jodelfest Gossau, Trucker Festiwal Interlaken, i inne.
W lecie miałam okazję pracować jako niezależny korespondent dla Bodensee Media i relacjonować nasz polski Woodstock.
W tym roku poznałam też wielu pozytywnie zakręconych. Niektórzy przyczynili się do rozwinięcia kariery zawodowej, inni pozostali głęboko w sercu.
Wzięłam udział w paru ważnych szwajcarskich imprezach, które pozostawiły po sobie miłe wspomnienia: Photo 16, Streetparade, Energy Star Night, skoki w Engelbergu…
Zostałam najpierw dumną szwagierką, która aż pałała z zachwytu oglądając szwajcarskie oskary, a później dumną mamą pierwszoklasistki.
Nawiązałam współpracę z paroma nowymi klubami i firmami, a moje fotki wyszły poza granice kantonu Thurgau.
Ale nie cały rok był usłany różami. Połamałam żebra, chodziłam o kulach, leżałam w łóżku z ospą wietrzną, jakby w pobliżu nie było lepszego kochanka. Mimo to jednak jestem zadowolona z tego, co się wydarzyło, gdyż każda rzecz niesie z sobą nowe doświadczenia.
Śmiałam się do rozpuku, płakałam rzewnymi łzami, tęskniłam, wyklinałam, ale nigdy się nie poddałam. Kochałam i byłam kochana. I tego również życzę sobie w 2017!