…to nic innego, jak osiągnąć cele z 2016 roku, które powinno się osiągnąć w 2015, po tym, jak się ich nie zrealizowało w 2014, ale były już w planie w 2013! Ale łojeju, kto pamięta, co zaplanował w 2012? Ja już nie. Nie robię planów na nadchodzący rok, nie wyznaczam sobie celów, które trzeba osiągnąć po trupach. Nie z racji lenistwa, ale z racji wieku. Bo im człowiek starszy, tym ma lepsze rzeczy do roboty niż plan, na który później nie ma czasu.
U większości ta lista może wyglądać tak:
Ja listy nie mam, a jedyną rzeczą, którą zaplanowałam w zeszłym roku, było odwiedzenie 100 miast w 2016. I co? Może i odwiedziłam, może i nie. Relację macie w specjalnej rubryce TUTAJ, niestety czasu za mało, by to wszystko opisać, bo ja perfekcjonistka jestem. Od A do Z musi być klarowne co, jak, gdzie i za ile, poparte zdjęciami, czyli jak w KGB.
A w tym roku? Znów nie zrobię listy. Ale najprostrze motto jakie sobie obrałam i tego Wam też życzę, to:
Rób to, co Cię uszczęśliwia.
Przebywaj z kimś, kto sprawia, że się uśmiechasz.
Śmiej się tyle, ile oddychasz.
Kochaj tak długo, jak żyjesz.
A poza tym…
Du musst angemeldet sein, um kommentieren zu können.