Dla mnie prawie każdy jarmark bożonarodzeniowy jest podobny: dużo, za dużo ludzi i jeszcze wiecej produktów, które mogą być potencjalnym prezentem dla najbliższych. Od paru lat sama robię ozdoby świąteczne, a na taki jarmark idę po natchnienie. No, ale nie zawsze wracam tylko z natchnieniem. W zeszłym tygodniu wróciłam z paroma prezentami dla szwagierki i teściowej, i oczywiście z drobiazgami dla mojej córeczki, której to owe drobiazgi włożyłam do kalendarza adwentowego. Nie jestem bowiem zwolenniczką kupowanego, kartonowego badziewka, pełnego czekoladek, które i tak po paru dniach znikną w zniecierpliwionej małej buzi. Znam moje dziecko, wiem co lubi, więc dlaczego nie mogłabym poświęcić czasu na szukanie dla niej prezentów? I tak, oprócz magnesów i czekoladek, znajdzie w papuciowym kalendarzu kredki, mydełka, ozdoby na choinkę i trochę dziecięcej biżuterii. W niedyielę natomiast- kubek z podobizną Świętego, wypełniony orzeszkami i mandarynkami.
Ale wracając do jarmarku…ile pięknych rzeczy można było tu znaleźć! Oczy przecierasz i piejesz z zachwytu, ale jak zobaczysz cenę, to Ci się wszystkiego odechciewa. No, ale niestety…większość tych rzeczy jest własnoręcznie robiona i czasochłonna, i jeżeli chce się mieć jakiś unikat, trzeba za niego zapłacić.
Tu parę fotek takich cacek. A jeżeli nie chcesz kupować, to zawsze możesz iść napić się grzanego wina i zjeść raklet.
Właśnie zaczęły się jarmarki w Konstancji i St.Galen. Jeśli mieszkasz w regionie- to bardzo je polecam.
Milego ogladania!
Du musst angemeldet sein, um kommentieren zu können.