Wiosna przyszła w całej swej okazałości, a z nią do lasów wkroczyli miłośnicy czosnku niedźwiedziego, zbierając tonowe ilości tej rośliny.
Po niemiecku Bärlauch, po łacinie Allium Ursinum, a po staremu zwany cebulą czarownic – jest rośliną z podrodziny czosnkowatych. Występuje dziko w całej Europie, Azji Mniejszej i Kaukazie. W Polsce najczęściej w Sudetach i Karpatach. Objęty jest jednak częściową ochroną gatunkową z racji wyrębu lasów liściastych.
W Szwajcarii nie ma takiego problemu i rozprzestrzenia się jak Bozia pozwala na dobrym podłożu w sąsiedztwie drzew z listkami. Szwajcarzy wiosenne niedzielne poranki spędzają na wyławianiu co młodszych listków i kwiatków, by przetworzyć je na czarodziejskie dodatki w kuchni.
Same listki czosnku niedźwiedziego można zbierać już w marcu. W kwietniu i maju zaczyna już kwitnąć, a na jesień – po przekwitnięciu zbiera się jego cebulki. Czosnek jest tak zwaną samosiejką, odporną nawet na najgorsze mrozy i jeśli chcemy go sobie w ogródku posadzić, musimy uważać, by nie zrobił sobie u nas zbyt dobrze.
W Polsce przeżywa swój renesans, w Helwecji cieszą się nim nieprzerwalnie. Posiada właściwości lecznicze.Ma silne działanie bakteriobójcze, obniża ciśnienie krwi, korzystnie działa na serce, zapobiega nowotworom złośliwym, miażdżycy, pobudza wydzielanie soku żołądkowego i żółci. Stosowany najchętniej w leczeniu górnych dróg oddechowych, powoduje bowiem wydzielanie śluzu w oskrzelach. Pobudza także trawienie. Zawiera bardzo duże ilości witaminy C, a co można z nim zrobić, przedstawię Wam poniżej.
- Pesto. Młode listki zbieramy, myjemy, obsuszamy i miksujemy. Do słoiczka dodajemy prażone pestki dyni, słonecznika, pinii i orzeszków różnego rodzaju. To doda specyficznej nutki dymu. Zalewamy oliwą z oliwek, zakręcamy słoik i gotowe. Pesto musi się trochę przegryźć z oliwą, ale używać go możemy od razu. Solimy i doprawiamy przed samym podaniem. Uwaga! Sam czosnek jest troszkę ostry. Nie dodawałabym więc tradycyjnego ząbka lub chilli. Nie polecam dzieciom. Z czym to się je? Ano, jako czysty dodatek lub marynata do mięsa, do sosów , do sałatek, a przede wszystkim do makaronów.
- Jeśli bawimy się już z tłuszczami, to polecam zrobić sobie Oliwę czosnkową. W Tym celu kroimy listki i zalewamy dobrym gatunkowo olejem. Odstawiamy na miesiąc w ciemne miejsce, a potem przecedzamy do butelki. Pamiętajcie, że każdy olej powinno się trzymać w ciemnym miejscu.
- Masło czosnkowe. Zwykłe masło pozostawiamy na noc w kuchni, by zmiękło. Robimy puree z czosnku, mieszamy oba składniki i wstawiamy spowrotem do lodówki. Nadaje się nie tylko do kanapek i grzanek, ale i jako masło na takiego wspaniale ugrilowanego steka…oj, już mi ślinka cieknie…
- Serki i chłodniki. Listki tej rośliny można praktycznie stosować do wszystkiego. Ładnie się sprawdza zmieszany z serami białymi, śmietaną i mlekiem pochodzenia krowiego. Wyroby z kozy mają zbyt intensywny smak i zapach- jak dla mnie. Posiekane, zmieszane z rzodkiewką, ogórkiem i pomidorkiem…po prostu pycha! Taka mizeria troszkę inaczej, a do ziemniaków – jak ulał.
- Marynata w occie. Młode, nierozwinięte jeszcze kwiatki, zalewamy roztworem: 1/3 octu zagotowanego z 2/3 wody, dodajemy miodu lub cukru, w zależności od ilości i smaku. Odstawiamy do wystygnięcia i zakręcamy słoik. To również musi się „przegryźć“, ale po tygodniu jest już gotowe do spożycia. A do czego? Najlepiej ma się z sałatkami i jako dekoracja do mięs.
- Zupki. Są łatwe w przygotowaniu i nie wymagają jakichkolwiek drogich dodatków. Tu mam przepis, podesłany przez znajomego. Niestety, nie wypróbowałam go jeszcze, gdyż mi Bärlauchu zabrakło.
100g liści czosnku niedźwiedziego
5 kartofli obranych i pokrojonych w kostkę
1 cebula
1l bulionu
50 ml śmietany
2 łyżki masła
pieprz, sól
Cebulę kroimy drobno i rumienimy na maśle, zalewamy bulionem. Dodajemy kartofelki i czosnek i powoli gotujemy, aż kartofle zmiękną. Solimy i pieprzymy do smaku. Pamiętajmy, by zostawić parę listków do dekoracji. Miksujemy zawartość garnka blenderem i dodajemy śmietanę. Podajemy na gorąco z dekoracją z liści.
Dla zbieraczy: Czosnek niedźwiedzi jest bardzo delikatny. Zbieramy go więc najlepiej do koszyka, układając warstwowo, by się nie połamał. Zbieramy go bez łodyżek, gdyż są one gorzkie. Przerabiamy w ten sam dzień, póki jest jeszcze świeży i chrupiący. Daje się wtedy łatwiej miksować. Nie mylimy go jednak z konwalią, która wygląda może tak samo, ale jej liście są twardsze i pachną śmieciem, a nie czosnkiem.
Dla niecierpliwych: W sezonie wiosennym można go kupić w prawie każdym Migrosie i Coopie. Kosztuje jednak dużo, jak na szwajcarskie warunki i możliwości zebrania go samemu. Zamiast wydawać 3 franki za 100 gram, lepiej zainwestować trochę więcej w benzynę lub bilet i pojechać do lasu. Świeże powietrze, ładne widoki, smaczne znaleziska, a i dzieciaki będą miały radochę!
Du musst angemeldet sein, um kommentieren zu können.